Letni deszcz wczesnym rankiem;
w starym mieście, gdzie jest już jutro,
za chwilę nastanie dzień, a ja czuję się zagubiony
jak zniszczona zabawka, którą zbyt często już widziałaś,
której twe duże dziecięce oczy już nie pragnęły.
I miłość tam jest, i miłość odchodzi.
Ty odchodzisz razem z nią, ona umiera ze mną.
Daremne modlitwy, daremny krzyk;
miłość nas zapomina, ale jak ją zapomnieć?
Nie ma po co dręczyć swego serca,
szukać dłoni, która się wyciąga gdzie indziej,
trzymać głowę wysoko nad wodą,
gdy już się jest tak daleko od statku.
I miłość tam jest, i miłość odchodzi
jak niepowstrzymany huragan,
jak szalony koń galopujący w nieznane.
Rozdeptując czas, nie licząc się z niczym,
prześcignęliśmy w locie ptaki,
roztrzaskaliśmy serca na kawałki.
W szalonym tańcu uciekających dni
miłość była tam, i miłość odchodzi.
A w starym mieście, które już tyle widziało,
obojętny świat udaje, że istnieje,
lecz dobrze wiem, że kłamie.
Odkąd ty podjęłaś swą decyzję,
on się rozpadł, życie się zatrzymało.
I miłość tam jest, i miłość odchodzi.
Ty odchodzisz razem z nią, ona umiera ze mną.
Daremne modlitwy, daremny krzyk;
miłość nas zapomina, ale jak ją zapomnieć?
Nie ma po co dręczyć swego serca,
szukać dłoni, która się wyciąga gdzie indziej,
trzymać głowę wysoko nad wodą,
gdy już się jest tak daleko od statku.
I miłość tam jest, i miłość odchodzi
jak niepowstrzymany huragan,
jak szalony koń galopujący w nieznane.
Rozdeptując czas, nie licząc się z niczym,
prześcignęliśmy w locie ptaki,
roztrzaskaliśmy serca na kawałki.
W szalonym tańcu uciekających dni
miłość była tam, i miłość odchodzi.
I miłość odchodzi...
Miłość odchodzi...